czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 1

Szłam, w miarę pewnie. Starałam się patrzeć pod nogi i jednocześnie przed siebie… Jednak nie byłam do końca pewna dokąd idę… Może inaczej – wiedziałam, gdzie chcę dotrzeć, ale nie wiedziałam jak się tam dostać. Przez mgłę dostrzegałam szczegóły z mojego otoczenia. Zerknęłam kątem oka w lewo i z trudem rozpoznałam dwójkę bawiących się dzieci, zastanowiłam się chwilę. – Tak, to na pewno rodzeństwo. Są całkiem podobni. Pod moimi nogami plątał się pies. Mój pies, z którym przeżyłam już niejedno. Pięcioletni Golden Retriever - Frodo, dzięki któremu jestem w stanie jeszcze samodzielnie się poruszać. Dostosowywał się zawsze do mojego tempa i szedł równiutko koło nogi. Uśmiechnęłam się mimo woli, czując obecność oddanego przyjaciela.

            Szłam dalej, kilka razy potknęłam się o rozrzucone kamyki, co w moich kremowych balerinach było dość bolesnym doświadczeniem, ale nigdy nie byłam kapryśna. Trudno, boli, to boli. Gdybym nie była twarda, już dawno zniknęłabym z tego świata. Wyczulona na dźwięk i przyjemny dotyk rześkiego, wiosennego wiatru kroczyłam sobie pewnie krętymi uliczkami w pobliżu krakowskiego rynku. Był ranek, ukochany przeze mnie zapach świeżych obwarzanków przyjemnie drażnił mój nos, a opaloną skórę dotykały pierwsze dzisiejszego dnia promienie ciepłego słońca. Zmierzałam w kierunku Teatru Starego, z którym związałam swoje życie. Mogę powiedzieć, że jest moim drugim domem. Czasem ogarnia mnie straszny smutek, w obawie, że pewnie czuję się tylko na scenie. Jestem dosyć nieśmiałą osobą. Staram się nie wchodzić nikomu w drogę, jeśli nie wyrazi na to zgody. Uczucie to nie jest bynajmniej spowodowane bezgraniczną chęcią pozyskiwania sławy, pochwał i oklasków. Wielką radość przynosi mi widok ludzi, którzy doceniają mnie za to, że potrafię oderwać ich swoim głosem od szarej, smętnej codzienności, która nikogo z nas nie pragnie oszczędzić. Szaleństwo, a zarazem monotonia, która nie daje nam spokojnie żyć jest wieczną przeszkodą do szczęścia i idealnego życia. Wiem coś o tym… Nie staram się wzbudzać w ludziach współczucia, przeciwnie – staram się pokazać z tej lepszej strony, ale ciężko jest postrzegać osobę chodzącą pół  życia z psem na smyczy i potykającą się na każdej możliwej przeszkodzie za w pełni korzystającą z życia. Od dziesiątego roku życia widzę tylko niecałą połowę naszego świata. Tak najprawdopodobniej miało być. Jestem szczęśliwa, że postrzegam niektóre rzeczy inaczej, niż zwykli ludzie. Wiatr, ładny zapach, przyjemny dotyk czy czarujący dźwięk są dla mnie bodźcem do działania i pozytywnego myślenia. Od kiedy pamiętam, zawsze byłam osobą z dziecięcym entuzjazmem. Cieszyło mnie wszystko, chciałam pomóc każdemu człowiekowi na globie. Może dlatego, że mi też zawsze pomagano. Mam wspaniałych przyjaciół. Zawsze mogę na nich liczyć. Oni przyprowadzili mnie do teatru i postawili na deskach sceny. Dzięki nim się rozwijam i robię to, do czego się urodziłam – śpiewam. Jestem według mnie zwykłą, według innych oryginalną dziewczyną z mnóstwem pomysłów i chęci do życia. Nazywam się Alicja, mam dwadzieścia lat i studiuję na Akademii Muzycznej w Krakowie. Gram na gitarze oraz na fortepianie i jak już wcześniej wspominałam – śpiewam. Nic nie jest w stanie zakłócić mojej wewnętrznej nirwany, która ujawnia się przy muzyce.  

Pierwszy rozdział gotowy! Mam nadzieję, że będzie się podobać. Liczę, że główni bohaterowie przypadli Wam do gustu :) Zachęcam do komentowania! :)

2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie, czekam na kolejny rozdział. Jestem bardzo ciekawa, co tym razem przygotowałaś :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział *,*
    Zaczyna się bardzo ciekawie,będę często tu zaglądać :)
    Pozdrawiam ;*
    P.s.
    Informuj mnie o nowych rozdziałach ;)

    OdpowiedzUsuń